Całkiem przyzwoicie wypadły sanockie grupy Raining Blunts i Mahloy Migash, choć pierwszy z nich brzmiał momentami dosyć topornie. Drugi bardziej energiczny, poprzez naleciałości rapcore’owe przywodził skojarzenia z Rage Against The Machine. Połączenie rapu z gitarami nie musi się podobać, ale na pewno wyróżnia to Mahloy Migash spośród innych lokalnych bandów. Po tej wyczerpującej dawce „szarpidrutów” przyszedł czas na chwilę przerwy pozwalającej ochłonąć i uzupełnić płyny. Wszystko po to by nie zabrakło energii na występ gospodarzy - THE REASON. Ci dobrze znani bieszczadzkim fanom rocka mogli pochwalić się tego wieczoru najliczniejszą publiką. O pustkach z początku koncertu nie było mowy. Rozpoczęli niespodziewanie, od nowego numeru, po czy ze skrajności w skrajność uderzyli „przebojem” „Apartheid” i pod sceną zawrzało! Chwytliwe „Czekać mimo wszystko”, agresywny „Brak Wiary”, „Rządzących płacz”, czy podniosłe „Słońce września” -  to pewniaki w setliście Reasonów. Czad i ekspresja na scenie udzielały się publiczności, która świetnie się bawiła. Tradycyjne „dżemowe” zakończenie wzbogacił harmonijkowy występ Przemka „Chińczyka” Łukacza, który celebrując jednocześnie swoje urodziny, zagrał z The Reason „Whisky”, „Pawia” i „Wehikuł czasu”.
Tym akcentem skończyła się pierwsza odsłona Festiwalu pod Kamieniem. Atmosfera mimo deszczowej aury była naprawdę gorąca! Wszystko dzięki zespołom i organizatorom, bez których zaangażowania nie byłoby tej imprezy. Dziękujemy i czekamy na więcej już za rok. SHOW MUST GO ON!

 

Tomasz Mikołajczak

 

 

 

 

---