• Narrow screen resolution
  • Wide screen resolution
  • Auto width resolution
  • Increase font size
  • Decrease font size
  • Default font size
  • default color
  • red color
  • green color

Serwis Informacyjny o Lesku

Dołącz do nas!

Pojechał na basen, skończył w sądzie PDF Drukuj Email
 LESKO. Oswajał dzieci z wodą i pokazywał, jak należy pływać. Za swoje zachowanie otrzymał półroczny zakaz wstępu na pływalnie oraz został postawiony przed sądem.

 

Brzmi nieprawdopodobnie, jednak taka sytuacja faktycznie miała miejsce i rozgrywała się od listopada ubiegłego roku na basenie Aquarius w Lesku.

Chciał pomóc, a usłyszał zarzuty

Andrzej Nosiadek wraz z trójką dzieci swojej sąsiadki przyjeżdżał aż 50 km z Nowego Łupkowa na pływalnie w Lesku, aby zagospodarować dzieciom aktywnie czas wolny. Próbował pokazać podopiecznym, jak należy pływać. Swoich wskazówek nie traktował jednak jako indywidualnej nauki pływania, a jedynie zorganizowaną zabawę w wodzie. Nie chodziło tutaj także o kwestie zarobkowe, ponieważ Andrzej Nosiadek zajmował się dziećmi dla przyjemności i z chęci pomocy zaprzyjaźnionej rodzinie. Mężczyzna wiedział, że rodziców nie stać na instruktora pływania, a paniczny lęk dzieci przed wodą, utrudniał im wypoczynek nad rzeką i w obiektach sportowych.

Nosiadek to człowiek z tytułem doktora, który z wykształcenia jest nauczycielem wychowania fizycznego. Posiada liczne kursy i uprawnienia, m. in.: jest ratownikiem WOPR, instruktorem pływania, czy wychowawcą kolonijnym. Praca z dziećmi zawsze sprawiała mu wiele radości. Był założycielem Szkolnego Klubu Sportowego, wielokrotnie prowadził naukę i doskonalenie pływania, jak i lekcje pokazowe dla nauczycieli i rodziców, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Ze względu na swoje zamiłowanie do pływania, bez wahania przyjął propozycję sąsiadki, aby wspólnie wyjeżdżać z dziećmi na basen.

– Czasami było ciężko – opowiada Korso Gazecie Sanockiej opiekun. – Zdarzało się, że w zimie nie odpaliło mi auto, albo były zasypane drogi. Wtedy szukałem innego sposobu, aby dostać się do Leska. Wiedziałem, że dzieci cały tydzień na ten wyjazd bardzo czekały. Nie chciałem więc im robić przykrości – dodaje. – Za swoje dobre serce zostałem niestety ukarany, a nawet postawiony przed sądem. Moja zorganizowana zabawa z dziećmi została mylnie odebrana jako prowadzenie nauki pływania, a tym samym łamanie regulaminu pływalni. Muszę przyznać, że w czasie swojej wieloletniej działalności pedagogicznej, na różnych obiektach sportowych, nigdy nie spotkałem się z tak zmasowanym atakiem na moją osobę, tak wielką zaciekłością, determinacją, arogancją, groźbami ze strony personelu pływalni i samego kierownictwa – kwituje Nosiadek.

Andrzej Nosiadek winny!

Prezes basenu w Lesku, który objął swoją funkcję 1 marca br. zna sprawę z opowieści i przeczytanych pism, które wystosował w tej sprawie oskarżony. Stanisław Szelążek uważa, że sprawa jest oczywista, a Nosiadek winny postawionych mu zarzutów.

– Kiedy objąłem stanowisko, ratownicy zgłosili mi, że przychodzi na basen pan Andrzej Nosiadek, który nagminnie prowadzi lekcje nauki pływania. To jest w regulaminie zabronione. Od tego zresztą jest basen rekreacyjny, a nie sportowy.

Basen rekreacyjny według Nosiadka nie mógł być przez niego wykorzystywany do zabawy, ponieważ w czasie, kiedy dzieci próbowały na przykład położyć się na plecach, ratownicy złośliwie włączali gejzery. Takie zachowanie doprowadziło nawet do zachłyśnięcia się jednego z dzieci.

– To bzdura – mówi prezes pływalni w Lesku. – Na basen rekreacyjny przychodzą ludzie głównie po to, aby skorzystać z różnych atrakcji: gejzerów, masaży, czy rwącej rzeki. Trudno, abyśmy wszystko wyłączali, bo akurat pan Nasiadek uczy dzieci pływać. Nie potrafię odpowiedzieć, czy ratownicy zrobili to złośliwie, czy też nie. Nie wykluczam, że może chcieli mu utrudnić życie. Jednak takiej sytuacji nie dopuszczam i według mnie tak nie było. Poza tym dla mnie najważniejszy jest regulamin obowiązujący na basenie oraz konieczność dbania o bezpieczeństwo osób w nich przebywających. Na pływalni najważniejszy jest ratownik, ponieważ w razie zagrożenia życia, to on odpowiada za ludzi – dodaje Szelążek.

Zdaniem Nosiadka regulamin basenu był na bieżąco zmieniany.

– Mam wrażenie, że niektóre punkty regulaminu zostały dodawane w miarę, jak uczęszczaliśmy na basen. Niestety nie byłem w stanie tego sprawdzić – mówi oskarżony.

W związku z interwencją policji na basenie, która dotyczyła sprzeciwiania się Nosiadka poleceniom ratowników na terenie obiektu, dyrektor wydał mu półroczny zakaz wstępu na basen.

Obecny prezes Sport Lesko Sp. z o. o. w Lesku tłumaczy, że sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej, gdyby Nosiadek, który ma stosowne uprawnienia, wpłacił 250 zł miesięcznie opłaty instruktorskiej. Wtedy bez przeszkód mógłby uczyć podopiecznych pływać.

– Jesteśmy spółką prawa handlowego i cel ekonomiczny jest dla nas dość istotny – mówi Stanisław Szelążek.

Regulamin basenu narusza prawa konsumentów

Sprawę wyjaśnia Rzecznik Praw Konsumenta, do którego oskarżony opiekun zwrócił się o poradę.

– Regulamin basenu jest niezgodny z obowiązującym prawem i posiada klauzule niedozwolone. Taki zapis i jego interpretacja rażąco narusza interesy konsumentów, jak również jest sprzeczny z dobrymi obyczajami. Jest to zachowanie absurdalne, gdyż basen sam w sobie służy do pływania, zabaw wodnych i nauki pływania. Proszę mi wyjaśnić, czy Państwa basen jest dostępny tylko dla osób umiejących pływać? – czytamy w piśmie Rzecznika skierowanym m. in. do dyrektora basenu Aquarius.

Opiekun oskarża ratowników

Andrzej Nosiadek uważa, że dzieci miały kilkakrotnie zabierane deski do nauki pływania. Ratownicy widząc, że podopieczni wchodzą z opiekunem na basen, chowali je do magazynów.

– Deski są własnością basenu Aqarius i wydawane są tylko do nauki pływania – tłumaczy dyrektor. – Nosiadek też wielokrotnie z tych desek korzystał. Być może były to szykany ze strony ratowników. Ale to są tylko ludzie. Nosiadek był trudnym klientem, gdyż systematycznie łamał regulamin – dodaje.

Oprócz chowania desek, Nosiadkowi odmówiono również sprzedaży biletu wstępu. Po chwili zmieniono jednak zdanie i nie wyrażono zgody na sprzedaż biletu rodzinnego. Trójka rodzeństwa musiała więc nabyć zwykły bilet ulgowy.

Dyrektor obiektu zaistniałą sytuację tłumaczy tym, że była to promocja skierowana tylko dla rodziców z dziećmi. Zastanawiający jest jednak fakt, że nikogo, jak twierdzi Nosiadek, nie legitymowano przy kasie biletowej, tylko jego.

– Przyjeżdżając na basen byłem napiętnowany i za każdym razem proszony o wyjście z basenu na rozmowę – zauważa Andrzej Nosiadek. Uważa on także, że ratownicy wielokrotnie przekraczali swoje uprawnienia. Oprócz tego, że dyskryminowali dzieci zabierając im sprzęt pływacki, dodatkowo „przeganiali” z jednego toru na inny. Poza tym ratownicy próbowali na każdym kroku zwrócić dzieciom uwagę, na ich rzekomo niewłaściwie zachowanie. Podopieczni Nosiadka zostali nawet skarceni za chwilowy odpoczynek na brzegu basenu oraz pływanie środkiem toru, a nie jego prawą stroną. Uwagi były nieuzasadnione tym bardziej, że na basenie nie było w tym momencie nikogo, komu dzieci mogłyby przeszkadzać.

– Czytałam w internecie opinie na temat basenu w Lesku – opowiada matka pokrzywdzonych dzieci. – Wiele z nich potwierdza, to co mówimy. Ludzie mają zastrzeżenia do pracy ratowników i uważają, że powinni być ponownie przeszkoleni. Najgorsze było to, że dzieci zamiast wracać z basenu zadowolone, były poddenerwowane. Nie rozumiały, dlaczego ratownicy ciągle zwracają im uwagę, mimo że zachowywały się podobnie, jak ich rówieśnicy.

Godne potępienie zdaniem Nosiadka jest także samowolne opuszczenie przez ratownika terenu pływalni, tylko po to, żeby porozmawiać z kasjerką.

– Zobaczyłem, że ratownik opuszcza halę basenową i zostawia wszystko, żeby wyjść i zrobić mi awanturę. W ten sposób naraził pływających na duże niebezpieczeństwo – mówi opiekun.

– Ratowników nie interesowały osoby pływające w basenie – dodaje matka. – Gdy podeszliśmy do kasy, ratownik w tym momencie opuścił samowolnie basen zaznaczając, że Nosiadkowi nie wolno sprzedawać biletu wstępu. Mam to nawet nagrane na telefonie – oznajmia.

Sprawa jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Andrzejowi Nosiadkowi policja postawiła zarzut łamania regulaminu basenu. Pierwsza sprawa sądowa już się odbyła. Niedługo będzie kolejna. Sąd ma ustalić, która ze storn ma rację.

 



Źródło:
Gazeta Sanocka Korso
 

 

 

 
 
 
 
 
 
 

 


Wydawca portalu lesko.net.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
 

 

  REKLAMA:


Miejsce na twoją reklamę KONTAKT
 
 
 
» Wyślij komentarz
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj.
» Brak komentarzy
Nie ma tu jeszcze komentarzy.
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
 
Archiwalna Wypowiedź Starosty
Marek Pańko   
Agrobieszczady 2013r. 



Zapraszamy na nasz kanał < kliknij tutaj >

      

GRE Nieruchomości


Powierzchnia: 3737.0

Grunty - Lesko

Powierzchnia: 1532.0

Odwiedziło nas


Wyszukiwarka Pracy

Szukaj ofert pracy
praca.gratka.pl