W czwartek, 9 października w Sądzie Okręgowym w Krośnie ruszył proces nauczyciela z Leska, który posługiwał się fałszywym dyplomem magisterskim. Mężczyźnie za oszustwo grozi nawet 10 lat więzienia.

 

38-letni Maciej W. przez 10 lat pracował w Zespole Szkół Leśnych w Lesku jako nauczyciel wychowania fizycznego. Po ponad dekadzie - przypadkowo - okazało się, że dokument potwierdzający jego kwalifikacje został sfałszowany, a nauczyciel ma jedynie dyplom licencjata.
Kwestią podrobionego dokumentu zajmował się już leski sąd. Maciej W. dobrowolnie poddał się karze, dostał wyrok w zawieszeniu. Sprawa trafiła teraz na wokandę Sądu Okręgowego w Krośnie, bo pozostał zarzut związany z pieniędzmi, jakie przez 10 lat Maciej W. otrzymywał jako magister, którym nie był. Prokuratura zarzuca 38-letniemu Maciejowi W. doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, gdyż przez dziesięć lat pobierał nienależne mu pobory. Ich wartość przekroczyła 300 tysięcy złotych (w leskiej szkole średniej pracował od 29 sierpnia 2003 roku do 1 lipca 2013 r.).
Jak tłumaczy, chciał podnieść swoje kwalifikacje. Po zdobyciu licencjatu zaczął studia na AWF w Warszawie. Na uczelni studiował pół roku, ale do sesji nie przystąpił. Namówiony przez kolegów, kupił dyplom ukończenia AWF w Katowicach. Wydał na to pieniądze (3 tys. zł) z wygranej w rzeszowskim kasynie.
W 2003 roku, starając się o pracę wuefisty, w Zespole Szkół Leśnych w Lesku przedstawił podrobiony dokument potwierdzający ukończenie studiów magisterskich. Dyplom ten dołączył też potem do wniosku o awans na stopień nauczyciela mianowanego. W rzeczywistości edukację zakończył na stopniu licencjata.
Szkoła - w procesie występująca jako oskarżyciel posiłkowy - chciałaby odzyskać nienależnie pobrane przez Macieja W. pobory. Oskarżony zaprzecza, by świadomie chciał wyłudzić wyższe wynagrodzenie. Broni się, że był dobrym nauczycielem.
Maciejowi W. za niekorzystne rozporządzenie mieniem grozi kara od 1 do 10 lat pozbawienia wolności.

(md)