Rząd zatwierdził podwyżkę składki na ZUS. Tak wynika z przyjętego przez rząd projektu budżetu na rok 2015. Razem ze wzrostem składki zdrowotnej łączna kwota odprowadzanych składek wyniesie przedsiębiorcę miesięcznie około 1110 złotych.

Skąd te prognozy? Rząd w swoim projekcie ustalił przyszłoroczne przeciętne prognozowane wynagrodzenie miesięczne na 3966 złotych (z 3746 złotych w 2014 roku). I raczej nie oznacza to, że nagle wszystkim pracującym Polakom przybyło w portfelu ponad 200 zł podwyżki.
Wygląda to zwyczajnie na chęć wywindowania składek ZUS, ponieważ to na podstawie wysokości przeciętnej pensji ustala się podstawę wymiaru dla tych składek.
Podstawa wymiaru to 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, czyli 2379 złotych i 60 groszy. Składka emerytalna wyniesie 464 złote i 50 groszy, nowa składka rentowa to 190 złotych i 37 złotych, składka chorobowa 58 złotych i 30 groszy, tak zwana składka wypadkowa zostanie ustalona na poziomie 45 złotych i 93 groszy, a Fundusz Pracy każdy przedsiębiorca zasili co miesiąc kwotą 58 złotych i 30 groszy.
Składki ZUS w przyszłym roku wzrosną zatem o 45 złotych i 34 grosze. A do tej kwoty dojdzie jeszcze składka zdrowotna, której wzrost przewiduje serwis finansowy pox.pl, zakładając podobną podwyżkę jak w poprzednich latach. W sumie łączna wysokość składek odprowadzanych do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wyniesie około 1110 złotych miesięcznie...

(md)

Źródło: dziennik.pl

KOMENTARZ: Że pazerni zwykle tracą, to stara prawda. W przypadku polskiego państwa - jego pazerność wydaje się nie mieć granic, a "lekarstwem" na tę dolegliwość będzie ucieczka kolejnej rzeszy drobnych przedsiębiorców w tzw. szarą strefę gospodarki. Czyli państwo i tak nie zobaczy tych wyimaginowanych kwot, ale tysiące małych biznesów przestanie oficjalnie istnieć.
Jak trudno jest w naszym kraju prowadzić działalność gospodarczą wiedzą ci, którzy porwali się na szaleństwo realizacji marzeń i prowadzenia małego biznesu. Przy zmiennym, pełnym głębokich wahań rynku i sezonowości wielu biznesów, przez sporą część roku w ogóle trudno jest "uzbierać" ze swojej działalności nawet na składkę do imperium ZUS, nie mówiąc już o jakichś godziwych zarobkach.
Ani członkowie rządu, ani miłościwie nam panujący parlamentarzyści wydają się nie zaprzątać tym główek. Ich to nie dotyczy...
Parafrazując tytuł pewnego oskarowego filmu - Polska to nie jest kraj dla małych biznesów.
Ale też, kiedy bez umiaru zaciska się pętlę fiskalnych obciążeń - ta pracowita biznesowa kurka - dostarczycielka całkiem sporych pieniędzy do budżetowej "czarnej dziury" w końcu zdechnie i zamiast złotych jajek znoszonych co roku do budżetu, zostaną się państwu tylko śmierdzące zbuki, bo rzeka pieniędzy zacznie płynąć w kierunku innych państw Unii, gdzie system podatkowo-ubezpieczeniowy bardziej sprzyja ludziom przedsiębiorczym.
(md)