Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj.
Tak dobrze, a tak źle... Czy polska szkoła nie uczy myślenia? |
Jaka to była powszechna radość, gdy w grudniu ub.r. ogłoszono wyniki pierwszej części edukacyjnych badań PISA, zawierającej standardowe, szkolne zadania, bo polscy uczniowie świetnie w niej wypadli. Wówczas wyniki chwalił nawet premier Donald Tusk. Za to po wynikach drugiej części nastąpiła taka krępująca cisza...
W dodatkowym teście PISA badającym umiejętność rozwiązywania problemów wzięło udział 1207 spośród 4607 polskich uczniów uczestniczących w głównym badaniu. Druga część badań PISA: "Rozwiązywanie problemów" - sprawdzająca zdolność kreatywnego myślenia - obnażyła wszystkie niedostatki powszechnego w polskiej szkole uczenia: regułek, terminów, dat, rozwiązań "pod testy". Czy "król jest nagi?"... Bo jak to jest możliwe, że nasi wyedukowani uczniowie, mający szeroką wiedzę o świecie, podobno znakomicie radzący sobie z rozwiązywaniem zadań matematycznych, czy informatyką - w umiejętnościach obsługi odtwarzacza mp3 wyprzedzili tylko Hiszpanów i trzy kraje bałkańskie? Polski uczeń wypada tragicznie słabo z rozwiązywania prostych problemów przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii, ale używając tu terminu "nowoczesne technologie", nie mamy na myśli spektrometru mas, kokpitu odrzutowca, czy zmagań z programowaniem w jakimś zaawansowanym języku informatycznym. Test PISA sprawdzał, jak uczeń poradzi sobie z wykorzystaniem swojej wiedzy i komputera do skonfigurowania odtwarzacza mp3 lub jak szybko "rozkmini" biletomat lub zmieni ustawienia klimatyzacji... I co? I "kaszana"... Okazuje się, że wykonanie nietypowej, nieprzećwiczonej wcześniej czynności, nawet z dostępną instrukcją, przekracza możliwości większości polskich uczniów. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej" prof. Stanisław Dylak, pedagog z UAM i lider programu "E-Szkoła - moja Wielkopolska", dowodzi to, że nadal jesteśmy zorientowani na efekt, np. zapamiętanie wzoru, a nie na drogę, którą dochodzi się do wyniku. - Polski 15-latek w normalnym życiu radzi sobie z biletomatem stojącym na ulicy. Ale w szkole, gdy dostaje do rozpracowania system, którego nie zna, to mu nie wychodzi. Zamiast poszukać nowego rozwiązania, próbuje się z tym biletomatem uporać w sposób, który zna na pamięć. Działa schematycznie, bo na lekcji brakuje czasu na samodzielne zdobywanie wiedzy, a nauczyciel tylko wykłada i dyktuje - mówił prof. Dylak. Czego to dowodzi? Na pewno tego, że mocno kuleje wśród polskich nastolatków samodzielne myślenie, twórcze wykorzystanie zdobytej wiedzy i jej praktyczne zastosowanie w codziennym życiu. To również dowód na to, że recytowanie wzorów, reguł i dat nijak się ma do życia, a polska szkoła nadal słabiutko uczy MYŚLENIA. Owszem, uczniom wtłacza się do głów wiedzę akademicką, "tresuje" do sprawnego "przechodzenia" testów (kłania się rezygnacja z tradycyjnych egzaminów...), ale jakoś chyba mało miejsca zostaje na nauczenie ich samodzielności w myśleniu... Nie sądzę też, aby przy tych wynikach badań PISA, premier Tusk tak chętnie, ja przy części pierwszej, omawiał na konferencjach prasowych co zrobić, aby w szkole nie tylko przekazywano wiedzę, ale jeszcze - tak przy okazji - uczono myślenia... A ze społeczeństwem, które nie potrafi sprawnie rozwiązywać prostych problemów, daleko jako kraj nie zajedziemy. Autorzy raportu PISA zwracają uwagę, że szkoła powinna kształcić ludzi zdolnych do życia i pracy w nowoczesnym społeczeństwie - kreatywnie myślących. Jeśli młodzi ludzie nie nauczą się samodzielnego rozwiązywania problemów, nie będą potem radzić sobie ani na studiach, ani w pracy zawodowej. Co gorsza, przyczyna tej sztampowości myślenia polskiego ucznia nie leży prawdopodobnie tylko po stronie szkoły, ale również po części i domu. Trudno bowiem ocenić ilu rodziców byłoby dziś w stanie nauczyć swoje dzieci sprawnego wykorzystania wiedzy i nowoczesnych urządzeń do rozwiązywania problemów. Wielu rodziców może też uderzyć się w piersi, pytając: jak często - zamiast uczyć moje dziecko radzenia sobie z prostymi domowymi problemami, jak zakupy, sprzątanie, zakup podręczników, biletu - zastępowaliśmy nasze pociechy, żeby "było szybciej, lepiej, dokładniej". A przecież dzieci już od najmłodszych lat mają w sobie pragnienie samodzielności. Ile razy każdy rodzic słyszał: "ja siam, ja siam..." od malucha próbującego po raz pierwszy złapać piłkę, trzymać łyżeczkę, ubrać buty, włączyć laptopa... ;) W najlepiej wypadających w rankingu PISA krajach szkoły promują przede wszystkim samodzielność w myśleniu ucznia, zadawanie pytań, negowanie teorii, tworzenie własnych, choćby niekompletnych, zawierających błędy, ale własnych. Z pewnością nie wszystkie polskie szkoły uczą źle, z pewnością także jest bardzo wielu nauczycieli potrafiących przekazać swoim uczniom głód wiedzy, ciekawość świata i kontestację "niepodważalnych" reguł - bo to najlepsza droga do wiedzy i samodzielności. Ale, najwyraźniej to za mało... Mój znajomy wykładowca uczelni powiedział kiedyś, że po raz pierwszy poczuł, iż naprawdę myśli twórczo, kiedy w szkole zaczął się zastanawiać co by było gdyby "zrobić to inaczej"... A kiedy poczuł się dorosły? Chyba dopiero na studiach, gdy pierwszy raz planował obiad i nie miał odruchu zadzwonienia do mamy z pytaniem, co ma kupić... ;) Tekst: Marek Dusza
Wydawca portalu lesko.net.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy zamieszczanych przez użytkowników. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
REKLAMA: Miejsce na twoją reklamę KONTAKT » Wyślij komentarz
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Zaloguj się lub zarejestruj.
» Brak komentarzy
Nie ma tu jeszcze komentarzy.
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|
Zapraszamy na nasz kanał < kliknij tutaj >